Hej Wam!

Wiem, że w tej chwili może okazać się dziwne to, że nagle po aż dwóch miesiącach się pojawiam. Chciałam Was wszystkich serdecznie przeprosić za moją długą nieobecność i opowiedzieć, co u mnie nowego.

Dlaczego przestałam blogować? Przesądziły o tym nie tylko chwile załamania, ale głównie brak czasu. Po opublikowaniu ostatniego posta, moje wakacje zbliżały się wielkimi krokami, a głowę zaprzątnęły mi myśli o czekającej mnie podróży do Bułgarii.
Potem zamieszanie związane z powrotem do szkoły, następnie nauka... I tak minął wrzesień. Głupio mi się zrobiło, że tak bardzo zawiodłam nie tylko Was, ale i siebie. Postanowiłam więc znaleźć weekend na nadrobienie zaległości i (bardziej systematyczne) kontunuowanie tego, co zaczęłam.



Tak jak już wspomniałam, spędziłam połowę sierpnia w Bułgarii. Była to niesamowita przygoda i z pewnością nigdy nie zapomnę emocji z nią związanych!
Oprócz tego szkoła niestety wróciła, a wraz z nią nowe obowiązki i brak czasu. Do tego już wkrótce (jak co roku) dochodzi angielski dodatkowy, a oprócz tego zupełna nowość - Zumba! W połowie października wykupuję karnet i wprost nie mogę się doczekać pierwszych zajęć. Zakochałam się w tym rodzaju tańca.

A co u Was? Jak minęły Wam wakacje i jak początek roku szkolnego? Czekam na komentarze. Oprócz tego załączam kilka zdjęć z Bułgarii. Podobają Wam się? A może chcielibyście osobny (potężnie spóźniony) post opisujący moją wycieczkę? Dajcie znać :)

Dzisiaj przychodzę do Was z szybkim przepisem na letni koktajl Bananowo-Truskawkowy. Nie ma w nim żadnych wymyślnych składników, które urozmaiciłyby jego smak i przeobraziły koktajl w napój bogów, jednak mi w zupełności wystarcza taki efekt końcowy, w szczególności fakt, że jest szybki i nawet w pośpiechu można przyrządzić sobie takie zdrowe śniadanie :)

Na dwie porcje koktajlu potrzebne będą Wam:
- 1 banan
- 2 szklanki truskawek
- niecała szklanka mleka
- dwie nieczubate łyżeczki cukru lub ksylitolu (cukier brzozowy, który jest MNIEJ KALORYCZNY), który bardziej polecam ;)
- mikser

Jak widzicie, koktajl naprawdę bez żadnych spektakularnych "dodatków". Prostota.
Przejdźmy teraz do sposobu przyrządzania:

Uwaga! Ja przygotowywałam porcję dla jednej osoby, dlatego na zdjęciach jest mniejsza ilość składników!!! (np. pół banana, jedna szklanka truskawek, pół szklanki mleka itp.)

1. Przed przygotowaniem trochę zmrozić banana.


2. Obrać banana ze skórki i pokroić w plasterki.




 3. Umyć truskawki i odczepić od nich zielone końcówki.


4. Wrzucić truskawki i banana do miksera.



5. Dolać szklankę mleka.


6. Dosypać cukier/ksylitol.


7. Wszystko zmiksować.




8. Przelać do ulubionego kubka.




9. Dowolnie udekorować i ewentualnie dodać słomkę (ja położyłam listek mięty).



To by było na tyle. Mam nadzieję, że podobał Wam się taki krótki, letni post oraz liczę, że koktajl będzie Wam smakować! :)
Zachęcam do komentowania i obserwowania bloga :)
Widzimy się w kolejnym poście, paaa!

Tak jak obiecałam w poprzednim poście, dzisiaj opowiem Wam o przyczynie mojej długiej nieobecności, czyli obozie. Najlepszym na świecie. Poznałam naprawdę wspaniałych ludzi z całej Polski (i nie tylko) i bardzo za nimi tęsknię. Jednak skupmy się na samym obozie.
Miejsce było naprawdę przyjemne, ponieważ mieszkaliśmy w Borach Tucholskich, a konkretnie malutkiej miejscowości Tleń :)
Była to kolonia taneczna, jednak dokładniej dotyczyła zumby. Jeśli nie wiecie co to, pokrótce wyjaśnię Wam, że zumba to mieszanka wszystkich rodzajów tańca - hip-hopu, jazzu, baletu... naprawdę wszystkiego. Ma w sobie trochę ćwiczeń aerobowych i pozwala spalać dużo kalorii, jest bardzo męcząca. Podczas 11-dniowego obozu treningi mieliśmy codziennie, po około 2 godziny. Wróciłam zakochana w zumbie i mam nadzieję, że uda mi się na nią zapisać. Mam co prawda przeforsowane kolana i ledwo chodzę, ale to nic, gdyż samopoczucie zdecydowanie mi się poprawiło! :)
Nie chcę Wam pisać zbyt wiele, ponieważ z pewnością trochę już to wszystkich nudzi... Dodam tylko, że pojechałam z moją najlepszą przyjaciółką i dzięki obozowi jeszcze bardziej się do siebie zbliżyłyśmy i mogłyśmy spędzić ze sobą więcej czasu. Nie żałuję!
Mimo wszystko, kiedy obóz dobiegł końca, ryczałam jak głupia. Okropnie było mi ze świadomością, że większości z tych ludzi już nigdy nie zobaczę :(
 
Poniżej zamieściłam kilka zdjęć, niestety nie jest ich dużo, ponieważ większość robiłam z przyjaciółmi i nie chcę publikować zdjęć bardziej prywatnych i pokazujących osoby nie wyrażające na to zgody.



To już tyle w tym poście. Mam nadzieję, że taka krótka aktualizacja się spodobała, zachęcam do komentowania i subskrybowania bloga :)
Widzimy się w następnym poście!

Nie było mnie ponad miesiąc, ale po prostu nie miałam pomysłu na posty. W drugim tygodniu lipca wyjechałam na najwspanialszy obóz w Borach Tucholskich, wczoraj wróciłam. Ale o tym w najbliższym poście, dziś chcę skupić się na jednym z "outfitów", które udało mi się stworzyć podczas chłodnego, obozowego wieczoru. Dzięki temu zestawowi (adekwatnemu do miejsca mojego pobytu), poczułam się naprawdę na luzie, było mi wygodnie... to byłam taka ja w pigułce, a właściwie w za dużej bluzie i zwykłych legginsach.








Mam nadzieję, że podobała się Wam ta prosta, luźna i leniwa, iście wakacyjna stylizacja, dobra na niepogodę. Zachęcam do komentowania i dajcie mi znać, czy chcecie więcej postów typu OOTD :)

Witajcie znów po długiej, nieokreślonej czasowo przerwie. Zapewne większość z Was jest nowa i szczerze wątpię, aby ktokolwiek z dawnych kilku czytelników po ładnych paru miesiącach przerwy wciąż zaglądał tu w poszukiwaniu cudu, który chyba właśnie nastąpił. Mimo to pragnę powitać zarówno nowych, jak i tych starych czytelników, których bardzo chciałabym odzyskać. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej.
Jak niektórzy z Was mogli już zauważyć, usunęłam wszystkie posty. Nie podobały mi się, to nie było to, co chciałam osiągnąć. Aktualny stan mojego bloga też nie jest "tym czymś", ponieważ nie mam aparatu i jakość moich zdjęć jest co najmniej beznadziejna. Kolejną przeciwnością losu jest też mój wstyd przed obiektywem. Staram się unikać kamery jak ognia, przez co póki co nie często będziecie mieć okazję widywać moją twarz.




Pora na to, co mam zamiar zmienić. A trochę tego jest, bo przecież nie usuwałam wcześniejszych postów po nic. Nie chciałam pozostawiać tego bloga jako bezużyteczna, pusta czeluść, zdecydowanie bym się tego wstydziła. Zaczynam od nowa. Chciałabym, aby posty zaczęły pojawiać się częściej. Nadchodzą wakacje, dlatego znajdę nie tylko więcej czasu, ale i inspiracji. Zaczynam zbierać na aparat, aby również grafika mojego bloga zaczęła sprostać chociażby najniższym wymaganiom.
Nie chcę Wam nic obiecywać, ponieważ to zazwyczaj sprawia, że zapeszam. Chcę być po prostu lepsza, szczera, prawdziwa. Chcę publikować posty, kiedy mam na to ochotę, a nie z obowiązku. Być sobą.
Myślę, że pora rozpocząć coś nowego, innego, oby lepszego. Mam nadzieję, że zaufacie mi i pozostaniecie ze mną jakiś czas. Postaram się Was nie zawieść i będę Wam bardzo wdzięczna za każdy przeczytany post.